Siedzę sobie ze słuchawkami na uszach d*v*b, i w siódmym niebie, za przyczyną nieziemskiego industrialu wykonywanego przez nieznany u nas Stabbing Westward.
Był sobie taki gościu Andy Kubiszewski, łebski facet, który wypatrzył w tajemnych przestrzeniach Ohio we wczesnych latach 80-tych innego łebskiego faceta wabiącego się Trent Reznor. Wraz z dwoma innymi muzykami założyli Exotic Birds synthpopowe cudo, o wielu lokalnych sukcesach na koncie i będące supportem dla takich gigantów jak Culture Club i Eurythmics.
Tak sobie grali do 88-ego i się rozpadli. Trent zaczął swoją spektakularną karierę, a Andy dołączył do Stabbing Westward i pokazało się, że jednakowe industrialne dusze w nich drzemią. Andy’emu mniej się jednak powiodło, bo SW nie był tak popularny, jak NIN Reznora.
Jeszcze o płycie Darkest days. Dość przypadkowo na to wpadłam i nie piałabym zachwytów do nieprzytomności. Zdecydowanie za mało mają rozmachu, za mało eksperymentują z aranżacją, ale są fajni, dość twórczy jeśli chodzi o linie melodyczne. Z początku wydają się monotonni, ale jest w tym ukryte głębiej piękno, które wychodzi po kilku przesłuchaniach. Podobno to cecha dobrych płyt
Bardzo przemówiły do mnie You complete me i Save yourself (te są hipnotyzujące!) – reszta trzyma raczej jednakowy poziom spokojnej stabilizacji, jeżeli coś takiego istnieje wogóle w industrialu.
Lubię sobie tego posłuchać, nawet bardzo, ale z pewną dozą zastrzeżenia… Może jeszcze kiedyś zmienię zdanie…
Tracklista:
1. Darkest days, 2. Everything I touch, 3. How can I hold on, 4. Drugstore, 5. You complete me, 6. Save yourself, 7. Haunting me, 8. Torn apart, 9. Sometimes it hurts, 10. Drowning, 11. Desperate now, 12. Goodbye, 13. When I’m dead, 14. The thing I hate, 15. On your way down, 16. Waking up beside you.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz